Smaki dzieciństwa

Jak nie serwować uczniom kwaśnych malin

– To jest bardzo trudny czas, mimo wszystko nie do końca przegrany – mówi o zdalnym nauczaniu Mirosława Kątna, psycholożka, terapeutka, mediatorka, przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka i autorka głośnej książki Smaki dzieciństwa. – Można próbować wdrażać chociaż namiastkę dawnej „normalności” podczas lekcji online – dodaje i tłumaczy, jak to zrobić w praktyce.

Powtarza pani, że nie ma trudnych dzieci – są trudni dorośli. Czy można sparafrazować to powiedzenie i zaryzykować stwierdzenie, że nie ma trudnych uczniów – są trudni nauczyciele?

Bardzo często powtarzam dorosłym, że żadne dziecko nie rodzi się złe, podłe, poza ewentualnymi medycznymi uwarunkowaniami, między innymi mikrouszkodzeniami centralnego układu nerwowego. Oblicza się, że kilka – dwa do trzech – procent dzieci przychodzi na świat z jakimś deficytem, na przykład w układzie nerwowym. Wówczas mogą być na przykład nadpobudliwe.

Inne badania, sprzed 2–3 lat, pokazują, że w wieku szkolnym około 30 procent uczniów sprawia mniejsze lub większe problemy wychowawcze. Czyli dziesięciokrotnie więcej w stosunku do dzieci z obiektywnymi medycznymi problemami. Więc co się stało? Pyłki pyliły?

Moja odpowiedź brzmi: my dorośli w jakiś sposób „popsuliśmy” te dzieci. Mówiąc „my”, mam na myśli rodzinę, nauczycieli, media. Przez swój brak uważności, nierzadko przez głupotę, nieczułość, niewrażliwość. Za „trudne dzieci” obwiniam tylko świat dorosłych. Za to, że one sprawiają problemy – w rodzinie, w szkole i w relacjach rówieśniczych. Eksponują to poprzez agresję, nierzadko różnego rodzaju okrucieństwo. Ale one się takie nie urodziły.

To znaczy, że gdzieś po drodze temu dziecku nie okazano odpowiedniej troski, wsparcia, pomocy, na przykład psychologicznej, nie nauczono miłości, nie zapewniono poczucia bezpieczeństwa, w jakiś sposób skrzywdzono, bardzo często nieświadomie. Nie jest bowiem tak, że jesteśmy społeczeństwem okrutników, którzy celowo i świadomie krzywdzą najmłodszych. Takiego wniosku nigdy nie ośmieliłabym się postawić. Ale jesteśmy zapędzeni i zagonieni jako rodzice i realizatorzy programu merytorycznego, na dodatek  prawdopodobnie źle opracowanego, przeciążającego możliwości dziecka. A w gonitwie nie ma uważności i indywidualnego podejścia do każdego małego człowieka.

Nie chciałabym, by ktoś odniósł wrażenie, że atakuję na przykład środowisko nauczycieli. Wręcz przeciwnie! Znam wielu wspaniałych nauczycieli-wychowawców, nauczycieli-przyjaciół dzieci, nauczycieli-kreatorów rozwoju dziecka. Chylę czoła przed tymi ludźmi, którzy wykonują tytaniczną robotę, nie zawsze w należyty sposób docenianą. Nie bez kozery powiada się: obyś cudze dzieci uczył. To jest straszna prawda. Wiem, o czym mówię, ponieważ przez wiele lat pracowałam bezpośrednio z młodzieżą, często sprawiającą problemy wychowawcze. Z wielkim szacunkiem podchodzę do środowiska nauczycielskiego, ale myślę, że ono często bywa niewłaściwie uwrażliwione, niedocenione, nie ma zielonego światła – pomocy i wsparcia do tego, żeby oprócz wtłaczania wiedzy w odpowiedni sposób podchodzić indywidualnie do uczniów.

W jaki sposób kłaść nacisk na społeczne i emocjonalne kwestie w trakcie zdalnego nauczania, gdy trzeba w terminie realizować podstawę programową, gdy kontakt odbywa się za pośrednictwem programu komputerowego?

Znajdujemy się teraz w bardzo trudnej rzeczywistości. Kwestie merytoryczne są realizowane, natomiast w znacznym stopniu kuleje możliwość rozwoju wychowawczego, społecznego i emocjonalnego. Dochodzi do tego brak kontaktów z rówieśnikami, brak bezpośredniego kontaktu z nauczycielem, wychowawcą, co w normalnym czasie jest bezcenne.

Równie ważna pozostaje inna kwestia – wychowanie często inspirowane jest żywiołowo. Mam na myśli różne sytuacje, które zdarzają się w życiu ucznia i nauczyciela, dziecka i rówieśników. Każdego dnia w normalnych warunkach pobudzają do potrzeby różnych zachowań, reakcji i wzmocnień. Żywiołowość przy modelu nauczania online jest prawie niemożliwa. To jest bardzo trudny czas, mimo wszystko nie do końca przegrany. Można próbować wdrażać chociaż namiastkę dawnej „normalności” podczas lekcji online. To może być wzmocnienie, uśmiech nauczyciela, pochwała, żart, odstąpienie na chwilę od realizacji programu merytorycznego na rzecz programu ogólnospołecznego.

Oczywiście wszystko będzie pewnym erzacem w odniesieniu do normalności, którą znaliśmy, ale bardzo bym życzyła nauczycielom, żeby w tym trudnym czasie nie traktowali swojej roli wyłącznie jako przekaźników wiedzy. Rola szkoły nie powinna ograniczać się do wtłaczania wiedzy – powiedzmy sobie szczerze – nie zawsze niezbędnej do prawidłowego i kreatywnego rozwoju.

Rozdział książki Smaki dzieciństwa poświęcony relacjom i problemom szkolnym nazwała pani Kwaśne maliny. To nawiązanie do koncepcji tej publikacji podzielonej na rozdziały i przypisane im smaki. Dlaczego akurat maliny i dlaczego kwaśne?

Ten rozdział książki poświęciłam na przybliżenie zagadnienia dotyczącego tego, w jaki sposób szkoła, nauczyciele mogą mieć twórczy, rozwojowy i wspierający wpływ na życie młodego człowieka, ale niestety również destrukcyjny i nierzadko ogromnie traumatyczny.

Dzieciństwo kojarzy nam się z obrazami, sytuacjami. Jednym ze zmysłów, za pomocą którego zapamiętujemy ten okres, jest smak. Wszyscy mamy zakorzenione wspomnienia dotyczące smaków i wokół tej metafory zbudowana jest moja książka. To są smaki pozytywne i miłe, ale wszystkie dzieci, a potem dorośli, pamiętają także między innymi gryzący smak łez, goryczy, soli. Na przykład rozdział traktujący o relacjach w rodzinie zatytułowałam Słony karmel – karmel jest słodki i przyjemny, natomiast gdy dodamy do niego za dużo soli, wszystko się zepsuje.

Maliny są niezwykle smacznymi owocami. Nie znam osoby, która by za nimi nie przepadała. Za pomocą tego tytułu chciałam przekazać, że szkoła ma szanse pokazać maliny jako pyszne, aksamitne i słodkie owoce. Natomiast jeśli będą kwaśne i zainfekowane niedojrzałością i smutkiem, wówczas nie będą pyszne, a na dalszym etapie życia ich kwaśny smak będzie zakłócał proces dorastania.

*Mirosława Kątna – psycholożka, terapeutka, mediatorka, działaczka społeczna. Swoją aktywność w zakresie praw dziecka przede wszystkim koncentruje na codziennej działalności w Komitecie Ochrony Praw Dziecka. Współtworzyła tę organizację 40 lat temu i kieruje nią do dzisiaj. Była pierwszym i jedynym „ministrem od dzieci” – pełnomocniczką rządu ds. dzieci.

Jest autorką wielu publikacji, poradników, projektów oraz materiałów szkoleniowych upowszechniających znajomość praw dziecka i ujawniających przypadki ich naruszania w życiu rodzinnym i społecznym.

Wśród wielu dowodów uznania, które otrzymała, za najważniejsze uznaje Order Uśmiechu – jedyne odznaczenie przyznawane dorosłym przez dzieci.

Smaki dzieciństwa

Wspomnienia? Dom, do którego zawsze chciało się wracać. Koleżanki i koledzy, którym nie trzeba było imponować. Szkoła, która otwierała oczy i poszerzała horyzonty. Nie, nie każdy tak zapamięta swoje dzieciństwo i młodość.

Smaki dzieciństwa to zapis prawdziwych, często dramatycznych historii młodych ludzi – krzywdzonych, zranionych lub unieszczęśliwionych przez rówieśników i dorosłych.

Książka autorstwa doświadczonej psycholożki to przyczynek do refleksji nad postawami, jakie my, dorośli, przyjmujemy wobec dzieci i młodzieży. To zachęta do zrewidowania poglądów, unikania krzywdzących – być może nieświadomych – zachowań, reakcji i gestów. To okazja do wejścia w świat młodych, zrozumienia ich potrzeb, motywacji oraz emocji.

Książka Mirosławy Kątnej, wieloletniej przewodniczącej KOPD, to bardzo ważny i potrzebny głos. Głos praktyka, empatycznego specjalisty, profesjonalisty z ogromnym sercem. Lata doświadczenia pozwoliły jej pokazać na kartach książki to, z czym zbyt często zmagają się dzieci. (Dorota Zawadzka)

To książka o trzech filarach dzieciństwa: rodzinie, szkole i rówieśnikach. Jeśli te filary będą mocne, dziecko zbuduje na nich most z przepiękną bramą. (Marek Michalak)

Przykłady zawarte w książce prowokują do refleksji, myślenia o dziecku jako autonomicznej osobie, która potrzebuje szacunku i miłości, akceptacji, wsparcia i przewodnictwa w świecie wartości. (Anna Maria Wesołowska)

Mogą również wesprzeć ludzi zagubionych w swoim postępowaniu w relacjach rodzinnych, przekonać ich, że wizyta u psychologa nie stanowi zagrożenia dla ich prywatności, ale może pomóc w trudnych sytuacjach, które wydają się nie do rozwiązania. (Henryka Krzywonos- Strycharska)

Chciałbym, aby książka Mirosławy Kątnej stała się ważną lekturą dla rodziców, nauczycieli i opiekunów. To jest jej wielka siła – możliwość praktycznego zastosowania. Warto, aby rodzice sięgali po nią wtedy, kiedy nie potrafią zrozumieć sytuacji, w jakiej się nagle znaleźli. (Adam Bodnar)

Materiały tylko dla nauczycieli.
Zaloguj się jako klubowicz.
Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej
Wiadomość została wysłana do odpowiedniego działu.